środa, 24 grudnia 2014

06. Bo największym skarbem są najlepsi przyjaciele ...

przeprowadzę Cię przez mrok
nie pozwolę ranić łzom
i nie będziesz już się bać
przyjaciele po to są

         Dzień zaczął się jak zwykle. Wstałam, ogarnęłam się, zeszłam na śniadanie. Minęłam parę pokoi, w których nasi wspaniali gracze się kłócili. O dziwo, cisza na stołówce. Gdyby nie te kłótnie, uznałabym, że się spóźniłam. Jak co dzień poszłam i zrobiłam sobie kawę. Najlepsze co człowiekowi może się przydarzyć z rana to kawa. Jednak długo nie cieszyłam się tą ciszą jaka tu panowała. Wpadli jak do obory nie witając się z człowiekiem. Zero kultury. Na ich szczęście honor uratował Andrea. Jedyny wychowany na dżentelmena. Podszedł, przywitał się. Nie to co reszta. Niestety nie obeszło się bez ich towarzystwa przy śniadaniu.
         - Wyspałaś się? – zaczął Andrzej.
         - Tak, a co? – nie wiedziałam o co mu chodzi.
         - Krzyczałaś coś przez sen. – wtrącił Karol.
         - Nie ma o czym mówić. Koszmary senne. Każdemu się zdarzają. – machnęłam ramionami.
         Reszta śniadania minęła nam na pogawędkach. Później chłopcy wzięli torby i wszyscy ruszyliśmy na halę. Ja wzięłam ze sobą papiery i usiadłam obok Oskara. Trening minął jak zwykle. Czasem Andrea się wydarł, czasem któryś przeklął. Dzień jak co dzień. Zawodnicy oraz sztab udali się do szatni. Oprócz jednego.
         - I jak mi poszło?
         - Nie wiem. Znam się tylko na waszej psychice, Andrzejku. – położyłam swoją dłoń na jego zarośniętym policzku i uśmiechnęłam się szeroko.
         Jednak szybko wróciłam do normalności. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z hali czując jego wzrok na swoim ciele. Znowu. Idąc korytarzem do swojego pokoju usłyszałam dźwięk przychodzącego SMSa.
Masz czas? <3 :*
         Kompletnie zapomniałam o swojej najlepszej przyjaciółce.
Dwie godziny po obiedzie ;)
         Na odpowiedź długo nie czekałam.
To wyjdź przed ośrodek. O której masz obiad?
         Obiad miał być za godziny, więc umówiłyśmy się, że jak skończę to wyjdę. Weszłam do pokoju, papiery rzuciłam na stolik, a sama się położyłam na łóżku. Leżałam i rozmyślałam ślepo patrząc w biały sufit. Ciekawa byłam dlaczego Kaśce tak zależało na spotkaniu ze mną. Co się mogło wydarzyć? Filip z nią zerwał? Raczej nie, gdyby tak było to już dawno ryczałaby mi do słuchawki. I znowu koniec ciszy. W tej pracy chyba nigdy nie będzie ciszy. Niechętnie podniosłam się z łóżka i podeszłam, aby otworzyć te drzwi. W drzwiach ujrzałam Andrzeja.
         - Nudy czy porada psychologiczna?
         - Porada. – wszedł do pokoju i usiadł na łóżku.
         - Zamieniam się w słuch.
         - Mój kumpel ma problem i …
         - Twój kumpel? – uniosłam jedną brew.
         - Ta, najlepszy. W każdym razie. Bo on się … zakochał. To znaczy zauroczył, ale on mówi, że się zakochał. Chodzi o to, że ona mu się podoba, a jest dla niego oschła. Natomiast problem rodzi się w tym, że ciągle o niej myśli, a nie powinien, bo może stracić pracę.
         - Ładna?
         - Nie wiem. – kącik jego ust uniósł się w górę.
         - Czyli ładna. Dam ci taką radę. Porozmawiaj z nią. Naprawdę. Bierz telefon i dzwoń. Nic nie stracisz, a zyskać możesz bardzo wiele.
         - Chyba masz rację.
         - Na pewno mam, ale zrobisz to po obiedzie. Chodź, bo się spóźnimy.
         Po obiedzie wyszłam przed ośrodek. Moje wspaniałe, rozwydrzone przedszkole porozchodziło się do pokoi. Miałam teraz czas na rozmowę z moją najlepszą przyjaciółką.
         - Zuza! – biegła w moją stronę i rzuciła się na mnie jakbyśmy pół życia się nie widziałyśmy.
         - Cześć kochana. Coś się stało, że tak ci zależało na tym spotkaniu?
         -Nie mów, że zapomniałaś. Muszę wysłać materiał go gazety, a drugiej takiej modelki nie znajdę.
         Na śmierć zapomniałam o comiesięcznym wydaniu gazety. Zawsze pokazywałam co modne w danym miesiącu, oczywiście za darmo. Doszłyśmy do samochodu, a tam czekał na nas Filip.
         - Cześć Ruda. Tu masz ciuchy. Wskakuj i się przebieraj.
         - Też cię kocham Filip.
         Lubiłam ten ich mały kolorowy busik. Nie był wielkich rozmiarów, a było w nim naprawdę dużo miejsca. Przebrałam się w to co dostałam i poszliśmy do lasu. Pozowałam tam ponad półtorej godziny. Czułam się jak kukiełka. Filip mówił: praw ręka za głowę, oprzyj się o drzewo i podnieś nogę. Tak spędziłam czas w towarzystwie najlepszych przyjaciół. Niestety nie mogłam dłużej zostać, więc przebrałam się w stare ciuchy, a te, zresztą jak każde, dostałam w prezencie. Pożegnałam się i wróciłam na górę. Znowu złapałam papiery, telefon i ruszyłam na siłownię. Wchodząc zobaczyłam Andrzeja i uśmiechnęłam się. Ciekawe czy z nią rozmawiał. Na ławce pod ścianą siedział Andrea i coś pisał.
         - Przepraszam za spóźnienie, ale byłam na takim dłuższym spacerze, nie spojrzałam na zegarek i …
         - Nie ma o czym mówić. Tobie mogę wybaczyć.
         - Dziękuję. – uśmiechnęłam się do niego.
         -To ja dziękuję, że mogę rozmawiać z tobą po włosku. – wstał i poszedł w stronę chłopaków.
         Dzisiaj czwartek. Muszę przeprowadzić z nimi jakąś rozmowę. Długo nie myślałam. Kultura. Trzeba im przypomnieć pewne zasady. Po treningu chłopcy rozeszli się do pokoi, aby za chwilę zejść na kolację. Po posiłku zebraliśmy się w moim pokoju, ponieważ konferencyjna była zajęta.
         - Hej, cisza! Zaczynamy. Chciałabym dzisiaj poruszyć temat kultury i tego co wypada a czego nie. Kultura osobista to cecha, którą nabywamy w wyniku ciągłej pracy nad sobą. Zapewne wiecie, że istnieje coś takiego jak savoir-vivre …
         Zaczęłam im opowiadać o tym jak zachowywać się wśród ludzi. Wiem, że taki temat przerabia się w przedszkolu, ale ich chyba wtedy nie było. Czasami miałam wrażenie, że pracuję w przedszkolu. Naprawdę. A przecież jakbym chciała pracować z dziećmi to nie zatrudniłabym się jako psycholog siatkarzy. Co na to ich żony, narzeczone, dziewczyny? Nie przeszkadza im to? Gdy skończyłam swój monolog nie obyło się bez pytań.
         - Tak w ogóle, to dlaczego taki temat? – zapytał się Łukasz.
         - Dlatego, że zachowujecie się jak bydło. Wchodzicie na stołówkę to się drzecie wniebogłosy. Ja myślę, że panie kucharki mają dobry słuch. Po drugie przychodzicie do mnie do pokoju i czujecie się jak u siebie. I na koniec chyba muszę poprosić Giovanniego, żeby robił lżejsze treningi na siłowni, bo jak walicie w drzwi to ja się boję, że kiedyś wypadną.
         Wszyscy zdziwieni patrzyli się na mnie. Ja powiedziałam tylko prawdę. I ta ukochana cisza. Nie sądziłam, że jeszcze ją tu spotkam. Widziałam, że nie bardzo wiedzieli co się dzieje, więc im powiedziałam. Gdy wszyscy zaczynali już wychodzić, poprosiłam Andrzeja, żeby został na minutkę.
         - Rozmawiałeś z nią? – zaczęłam, gdy zostaliśmy sami.
         - Jeszcze nie. Teraz miałem zadzwonić.
         - Okej. Nie chcę się wtrącać, ale czekam na wyniki tej rozmowy.
         - Dobrze. – uśmiechnął się niechętnie.
         - No chodź tu. Przytulas na odwagę.
         Miał ładny zapach perfum. I był taki cieplutki, a ja taka zimna. Mimo, że tak krótko go znałam to mogłam powiedzieć, że jest idealny. Wiadomo, jak każdy, miał kilka wad, ale i tak był ideałem. Ta dziewczyna wiele straci, jeśli go odrzuci.
_______________________________________________________________
Witam Was po długiej przerwie. Wiem, że akcja toczy się zbyt szybko, ale nic na to nie poradzę. Taka już jestem. DZIĘKUJĘ TYM CO TO CZYTAJĄ. LICZĘ NA KOMENTARZE!!!
Jak myślicie, co się wydarzy w następnym rozdziale?
Buziaki :*

PS. Wesołych Świąt.