Szczęście jest tak bardzo blisko
Jeśli tego chcesz
Marzeniami zbuduj przyszłość
Swój własny los
Tydzień
później …
Obudziłam się
dość wcześnie, ponieważ musiałam skończyć się pakować. Zawsze miałam z tym
problem. Rodzice kupowali mniejsze walizki, a ja wraz połowy nie umiałam
zapełnić. Konsultowałam się z Krzyśkiem, co mi będzie potrzebne. Dużo to on mi
nie pomógł, ale każde słowo się liczy. Z ubrań spakowałam swoje ulubione dresy,
dżinsy, bluzki, bluzy, ale żeby nie było spakowałam również strój wieczorowy i,
co mi się rzadko zdarza, szpilki 8-centymetrowe. Jak na mnie to i tak było za
dużo. No, ale cóż… Wśród wysokich facetów trzeba by trochę podrosnąć. Oni mają
około 2 metrów, a ja raptem niecałe 175 centymetrów. Dziś założyłam czarne
rajstopy z szortami i bluzkę. Z butów
wybrałam moje ulubione martensy. W tym
samym czasie do mojego pokoju wpadł, jak zwykle bez pukania, Krzysiek.
- A ty co? Na
wybieg? – zaczął się śmiać.
- Coś ci nie
pasuje? A po za tym, mamusia nie nauczyła, że się puka zanim się wejdzie? –
zgasiłam go.
- Czy wy nie
możecie wytrzymać jednego dnia bez kłótni? – wtrąciła się Iwona.
- Ależ my się
nie kłócimy, tylko…
- … tylko
wymieniamy swoje poglądy. – uśmiechnęłam się.
Zeszliśmy
wszyscy na śniadanie. Dzieciaki już siedziały i jadły. Iwona wszystko
przygotowała. Powiedziała, że gdybyśmy sami sobie musieli przygotować jedzenie
to byśmy się nie wyrobili z czasem. Trochę racji miała, choć i tak nie miałam
ochoty nic jeść. Wypiłam tylko kawę, a Iwona odprowadziła Sebastiana i Dominikę
do znajomej, żeby nas odwieźć do Spały. W czasie gdy jej nie było, Krzysiek
zniósł nasze bagaże, a potem wpakował je do bagażnika. Wsiedliśmy do samochodu
i ruszyliśmy w stronę ośrodka. Przez dłuższy czas nie odzywaliśmy się do
siebie. Iwona włączyła radio, żeby umilić nam czas, Krzysiek bawił się swoim
telefonem, a ja sprawdzałam czy mam wszystkie materiały. I tak minął nam ten
czas.
W końcu
dotarliśmy na parking ośrodka. Wysiadłam z samochodu, otworzyłam bagażnik i
wyjęłam swoją walizkę. Nie czekając na Krzyśka, pożegnałam się z siostrą i
ruszyłam w stronę głównego wejścia. On wydzierał się za mną, żebym poczekała,
ale ja nie miałam zamiaru. Weszłam do głównego hall’u i skierowałam się w
stronę recepcji. Po drodze minęłam się z dwoma mężczyznami. Wzięłam klucz od
swojego pokoju i szłam w jego stronę.
- Może ja
pomogę? – spytał się jeden. – Ta walizka musi być ciężka.
- Na szczęście
nie jest. – uśmiechnęłam się do niego.
Teraz go
poznałam, albo mi się tak wydaje. To był chyba Andrzej. Pewna nie jestem.
Doszłam na drugie piętro, otworzyłam drzwi do swojego pokoju i weszłam.
Odczyniłam swój rytuał, czyli walizkę postawiłam na środku pokoju, a ja
położyłam się na łóżku. Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Idąc do drzwi
potknęłam się o swój bagaż, którego nie zauważyłam i, skacząc na jednej nodze,
doszłam do drzwi. W progu stał Andrea, a w rękach trzymał karton.
- Tutaj masz ciuchy
z logami sponsorów. Oczywiście masz krój damski. – uśmiechnęłam się i odebrałam
karton z rąk Anastasiego. – Jeszcze bym zapomniał. Tutaj masz kartkę z
przydzielonymi pokojami. To by było na tyle. – kierując się do wyjścia, odwrócił
się i dodał: - Zejdź za 2 minuty do konferencyjnej.
Zamknęłam za
nim drzwi i spojrzałam na karton. Ktoś bardzo ładnie na górze napisał moje
imię. Skoro miałam wolne miejsce w walizce to przełożyłam ciuchy z pudła do
walizki. Wyjęłam jeszcze ręcznik i poszłam przemyć twarz, potem poprawiłam swój
makijaż. Zakładając zegarek,
który dostałam od cioci na urodziny, stwierdziłam, że powinnam być na dole. Szybko
chwyciłam swojego iPhone’a
w pięknym etui
oraz kluczyki od pokoju i wybiegłam na korytarz, zamykając za sobą drzwi. Zbiegłam
do recepcji, aby dowiedzieć się, gdzie jest sala konferencyjna. Wpadłam do
niej, jakby się paliło. Po jakiejś sekundzie zorientowałam się, że wszyscy się na
mnie patrzą. Poprawiłam fryzurę, schowałam telefon i kluczyki do kieszeni
spodni.
- To jest Zuza.
Od dzisiaj będzie w naszym sztabie jako psycholog. – powiedział Andrea patrząc
na mnie.
- Hej. Mówcie mi
Zuza, Zuzia, Zuzka, jak sobie chcecie. – uśmiechnęłam się szeroko. – Chciałabym
jeszcze dodać, że po tym spotkaniu, na drzwiach do mojego pokoju, pojawi się
lista z waszymi nazwiskami w kolejności alfabetycznej. Według tej listy będzie
przychodzić do mnie, ponieważ muszę zrobić profile psychologiczne. Dziękuję za
uwagę.
Andrea mówił
dalej o planach na ten sezon, a ja stałam podparta o ścianę. Wszyscy słuchali
jak zaklęci. Po paru minutach wszyscy porozchodzili się do swoich pokoi. Na końcu
wychodził Krzysiek. Szepnął mi do ucha: „Będzie
dobrze”. Wcale się nie bałam. No może troszkę, bo przecież pierwsze
wrażenie można zrobić tylko jedno. Weszłam do swojego pokoju i od razu zabrałam
się za robienie listy. Wzywałam ich po kolei, rozmawialiśmy. Przy okazji wzięłam
od każdego numer telefonu. Może zadziwię, ale najtrudniej było mi rozmawiać z
Krzyśkiem. Ciągle zmieniał temat. Chwilami miałam ochotę mu coś powiedzieć, ale
obiecałam Iwonie, że nie będę się z nim kłócić.
Zmęczona tym
wszystkim poszłam wziąć prysznic. Kiedy tak owinięta ręcznikiem stałam w
łazience, słyszałam rozmowę moich sąsiadów, czyli Andrzeja i Karola.
- Kobieta w
naszym sztabie. Stary do czego to doszło? – powiedział pierwszy
- Nie
przesadzaj. Nie jest taka zła.
- Mówisz tak,
bo pewnie ci się spodobała. – zaczęłam się bardziej temu przysłuchiwać.
- Co ci mam
powiedzieć. Ładna jest, ale pewnie zajęta.
- Jak dobrze,
że ja mam swoją Olę.
Nie mogłam
rozróżnić głosów, więc nie wiedziałam który co mówił. Wiedziałam tylko jedno. Muszę
być ostrożniejsza. Nie jestem jeszcze gotowa na miłosne gierki, a po za tym nie
chcę nikomu robić nadziei. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Podpięłam
słuchawki do telefonu, włożyłam je do uszu i puściłam muzykę. Tego wieczoru
Morfeusz bardzo szybko zabrał mnie do swojej krainy.
__________________________________________________
Witam Was, moje kochane po długiej przerwie. Przepraszam, że mnie tak długo nie było, ale zawsze mi wypadało coś ważniejszego. Rozdział jak dla mnie nudny, ale mam nadzieję, że nie najgorszy. CZEKAM NA WASZE OPINIE W KOMENTARZACH!!!
Pozdrawiam ;)
Gotowość na miłosne gierki to jedno,ale jednak chyba nie wypada plątać się w taki układ, jeśli z ewentualnym przyszłym łączą stosunki zawodowe. To by chyba wtedy nie miało racji bytu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
[lucky--loser]
To prawda, ale jak to mówią "miłość nie patrzy na nic" ;)
Usuń