piątek, 21 marca 2014

02. Bo każdy wie, jak boli upadek, ile łez kosztuje miłość, jak dobija samotność i ilu sił potrzeba by żyć ...


Życie jest małą ściemniarą, 
wróblicą, wygą, cwaniarą.
Plącze nam nogi i mówi idź!
Nie wierz, nie ufaj mi!






Rano obudziłam się o godzinie szóstej. Włożyłam krótkie spodenki i szary T-shirt z napisem „GIVE ME”. Wzięłam MP3, włożyłam słuchawki do uszu i poszłam biegać. Bardzo lubiłam biegać, zwłaszcza długie dystanse. Wróciłam do domu koło siódmej. Poszłam wziąć szybki prysznic, przebrać się w czyste ciuchy i zrobić lekki makijaż. Zeszłam na dół, by zrobić sobie kawę i kanapki. Gdy tylko zeszłam przywitała mnie Iwona, która powiedziała, żebym zajęła się dziś jej dziećmi, bo Krzysiek ma trening, a ona jest też w pracy dziś potrzebna. Musiałam się zgodzić, innego wyjścia nie miałam. Gdy wyszła, poszłam do kuchni coś zjeść. Robiąc sobie kanapki do kuchni wkroczył Krzysiek. Nie byłam zbytnio rozmowna, tylko się uśmiechnęłam. O dziwo on też. Chciałam zakopać ten topór wojenny i kanapki, co miały do mnie należeć, postawiłam mu pod nos.

- Co to? – spytał się patrząc na mnie takim wzrokiem, jakbym kogoś zabiła i nie chciała się przyznać.
- Kanapki, a nie widać? – odpowiedziałam mu najmilej jak mogłam.
- I ty mi dajesz te kanapki ot tak, bez powodu?
- Chciałam być miła.
- Co tam włożyłaś? Trutkę na szczury?
- Chciałam sprawić ci przyjemność. – rzuciłam wychodząc z kuchni ze swoimi kanapkami. – Aha, i jeszcze jedno, Iwona poszła do pracy jakby co. Bon apetite. – powiedziałam siląc się na uśmiech.
Poszłam obudzić dzieciaki. Ja chyba miałam jakiś dar, bo szybko wstali, a ja poszłam do kuchni robić kanapki. Jak dobrze, że była nutella. Talerz z kanapkami i dwa kubki z kakao postawiłam na stole w salonie. Sebastian jadł tak, że „aż mu się uszy trzęsły”, natomiast Dominika nie bardzo miała ochotę na śniadanie. Po chwili usłyszałam jak po schodach zbiega Krzysiek.
- Idę na trening. Wrócę niedługo. – mówiąc to pocałował Dominikę, a z Sebastianem przybił żółwika.
- Jasne. Ja też będę tęsknić. – rzuciłam mu gdy kierował się do drzwi.
Nic nie odpowiedział. Spojrzał się na mnie takim wzrokiem, że gdyby wzrok zabijał to bym już nie żyła. W zamian za to pokazałam mu język. Z tego co było mi wiadomo daleko do klubu nie miał. Gdy dzieciaki były gotowe do wyjścia, złapałam za kluczyki do samochodu i torebkę. Wszyscy razem skierowaliśmy się do samochodu. Odwiozłam Sebastiana do szkoły, a Dominikę do przedszkola. Wróciłam do domu i weszłam do swojego pokoju. Odpaliłam laptopa i spisałam numer do Polskiego Związku Piłki Siatkowej, a potem zeszłam na dół. Poszłam do ogrodu i wystukałam numer na swoim telefonie. Słysząc sygnały, coś zżerało mnie od środka. To nie mógł być stres. Nigdy się niczym nie stresowałam, nawet maturą.
- Dzień dobry, Polski Związek Piłki Siatkowej. W czym mogę pomóc? – spytała się sekretarka.
- Dzień dobry. Chciałabym rozmawiać z prezesem.
- Już łączę.
- Dzień dobry. Z tej strony prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, Mirosław Przedpełski. W czym mogę pomóc? – usłyszałam po chwili.
- Witam. Ja nazywam się Zuzanna Naborczyk i jestem magistrem psychologii sportowej. W internecie przeczytałam, że reprezentacja mężczyzn w siatkówce halowej potrzebuje psychologa. Czy dalej jest to aktualne?
- Oczywiście. Tylko, że musiałaby pani przywieźć do Warszawy swoje CV.
- Dobrze. Jutro się zjawię z moim CV.
Mężczyzna wskazał adres i pożegnałam się z nim. Krzysiek chciał żebym znalazła pracę, to znalazłam. Zaraz po tym wróciłam do domu i zabrałam się za robienie obiadu. Spokojnie mogłam się oddać w szykowanie obiadu, bo Iwona obiecała, że odbierze dzieciaki ze szkoły i przedszkola. Chociaż to. Na obiad zrobiłam naleśniki. Gdy już kierowałam się do swojego pokoju po laptopa do domu wkroczył Krzysiek. Widać, że był zmęczony. Powiedziałam mu, że zawiozłam dzieciaki do szkoły i przedszkola oraz, że zrobiłam obiad. Powiedział tylko, że już dzisiaj nigdzie nie wychodzi. Po skończeniu tej krótkiej konwersacji, poszłam do siebie. Usiadłam do laptopa i zaczęłam pisać CV. Wpisałam swoje dane osobowe i oraz skąd to napisałam. Wymieniłam swoje dane personalne, ukończone szkoły, umiejętności i zainteresowania. Podłączyłam drukarkę do laptopa i wydrukowałam. Oczywiście tym faktem zaciekawiony był Krzysiek.
- Co ty tam tak drukujesz?
- Swoje CV.
- Po co?
- Po to, że pracę znalazłam. Bym zapomniała. Jutro dzieciakami zająć się nie będę mogła, bo jadę zawieźć to. – mówiąc pokazałam mu kartkę z CV.
- No dobra, dobra. A co to za praca? – spytał się, a w jego głosie można było wyczuć jeszcze większą ciekawość.
- Nie powiem ci, gdyż nie chcę zapeszać. Jeżeli ją dostanę, to dowiesz się o tym pierwszy. Obiecuję ci. – puściłam mu oczko, śmiejąc się.
I pozostawiłam go samego w progu drzwi od pokoju, gdzie znajdowała się drukarka. Widać było, że bardzo nie wiedział co się dzieje. Poszłam do swojego pokoju, gdzie położyłam się na łóżku, myśląc, że mogę być z siebie dumna. Mój świetny humor zepsuł jeden SMS. To był Stefan! Czego on teraz chciał? Najpierw mnie zdradza, a teraz co? Zdecydowałam się przeczytać.
„Zapewne i tak nie przeczytasz tego SMS-a, ale jeżeli tak to piszę ci po raz chyba trzysetny, że bardzo cię przepraszam. Proszę cię wybacz mi! Nie chciałem tego. Ja cię dalej kocham i chcę żebyś do mnie wróciła!
Twój Stefan”
Jaką on miał czelność do mnie pisać. W sumie fakt. Nie czytałam SMS-ów od czasu tamtego pamiętnego popołudnia. Zawsze je kasowałam. Myślałam, że jest taki natarczywy, bo zapomniałam czegoś, ale nie. On mi cały czas wysyłał takie SMS-y. Spłynęła mi łza, po niej następne, aż zaczęłam płakać. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie melisę. Najgorsze było to, że w tej chwili do kuchni weszła Iwona, która wróciła z dzieciakami do domu.
- Ej, co ty, płakałaś?
- Nie, skąd ci przyszedł ten pomysł do głowy. – powiedziałam wycierając oczy.
- Mnie nie nabierzesz. Siadaj, pogadamy.
Usiadłyśmy przy stole w kuchni. Pokazałam jej SMS-a od Stefana i powiedziałam o swoich przeczuciach.
- A to dupek. Jak on tak może? – widać było, że Iwona się wkurzyła.
- W tym wszystkim zapomniałam ci powiedzieć, że jutro wyjeżdżam.
- Ale się nie wyprowadzasz?
- Nie, spokojnie. Jadę do Warszawy zawieść swoje CV.
Później przegadałyśmy cały wieczór, aż w końcu stałam się senna i poszłam do siebie. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka.  Usnęłam.
__________________________________________________
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Początki historii zawsze wychodzą mi beznadziejnie, ale obiecuję, że będę próbować robić postępy. CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Buziaki ;*

7 komentarzy:

  1. Plusy są takie, że jest to oryginalne, pomysłowe, inne i fajni są bohaterzy oraz to że prawdopodobnie będzie przygoda z reprezentacją ;)
    minusy to takie szybko-zmienne relacje między nią a Krzyśkiem. i jak dla mnie to ja średnio lubię takich bohaterów płaczków i mam nadzieję, że dziewczyna się podniesie i stanie się twardsza ;) troszkę za szybko się dla mnie ta akcja toczy ;/ pisz, pisz i pisz ! ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te słowa. Obiecuję, że trochę spowolnię tempo. A Zuza stanie się twardsza, z czasem.
      Buziaki ;*

      Usuń
  2. Fajnie z jej strony, że stara się przywrócić jakieś możliwe relacje między nią a Krzyśkiem. Zwłaszcza, że on tego w żadnym stopniu nie ułatwia, chociaż chyba powinien, bo czas na takie obrażanie się na śmierć minął już w gimnazjum.
    Może chociaż z pracą wypali, to byłby duży sukces;)
    Pozdrawiam.
    [lucky--loser]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zuza się stara i będzie starać, żeby te relacje były chociaż "normalne".

      Usuń
  3. Super, ze Zuza znalazla prace! No prawie. Co ten Krzysiu taki niemily no. Juz wyobrazam sobie mine Ignaczaka, gdy Naborczyk stawia mu talerz z kanapkami przed nosem. Czekam na kolejny i mam nadzieje, ze na blogu o Kubie Kocie tez szybko sie cos pojawi. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny na blogu o Kubie i Natalce pojawi się najprawdopodobniej w następny weekend. A z tą pracą będzie jeszcze ubaw ;)

      Usuń
  4. Jestem i tutaj. Historia wydaje się być bardzo fajna. Widać, że fabuła jest dobrze przemyślana, a Ty doskonale wiesz, co chcesz napisać. Minusem są tylko zbyt szybkie zwroty akcji, ale i to poprawisz w swoim czasie. Zgadzam się. Początki są najtrudniejsze, a więc teraz może być już tylko lepiej ! Pozdrawiam :)) P.S. Skomentowałam Twoje drugie opowiadanie :D I nie ukrywam, że czekam tam na nowość !

    OdpowiedzUsuń