poniedziałek, 10 marca 2014

01. Bo tylko dzięki innym zyskujemy siłę do walki ...

Znów ktoś pyta mnie jak powodzi się
Znów u mnie dobrze, we mnie źle
Każą kłamać znów
Częstować siebie garścią tych przesłodkich, sztucznych słów
Nie chcę udawać już

~ Marta Bijan – „Poza mną”






Dwa lata później …

Postanowiłam wyprowadzić się do Rzeszowa. Wynajęłam pokój w domu jakichś ludzi. Pewnego dnia będąc na zakupach napotkałam się na moją siostrę. Co ona tu robiła?!  Myślałam, że mnie nie zauważyła, a jednak się myliłam. Poszłyśmy do kawiarni i rozmawiałyśmy. Powiedziałam jej o tym, że wynajęłam pokój i jakoś sobie radzę. Jednak ona zaproponowała mi, że mogę wprowadzić się do niej i jej męża. Nie byłam tym jakoś zachwycona, ale nie chciałam sprawiać jej przykrości. Umówiłyśmy się, że pojedziemy teraz tam i zabierzemy moje rzeczy. Spakowałam się i podziękowałam tym ludziom, że mnie niejako przygarnęli. Bo to wszystko było tak, że znaleźli mnie w parku, siedzącą na ławce i płaczącą. Spytali się mnie, czy wszystko w porządku i wtedy wybuchnęłam. Nie wytrzymałam. Powiedziałam całą historię zupełnie obcym ludziom. Niby wszyscy mówią, że jako psycholog powinnam panować nad emocjami, ale ja nie potrafię. Nie mogę znaleźć pracy w kierunku, którym się wykształciłam. Ale wracając do sedna sprawy. Włożyłam swoje rzeczy do swojego samochodu i ruszyłam z siostrą w kierunku jej domu. Oczywiście ona prowadziła. Mieszkała w pięknym domku jednorodzinnym z równie pięknym ogrodem. Wjechałyśmy do garażu i wyjęłyśmy kartony. Gdy tylko otworzyłyśmy drzwi, napadła na nas dwójka małych dzieci. Chłopiec miał już 10 lat, a dziewczynka 4 lata. Z kuchni wyszedł mąż Iwony.
- Poznaj. To jest Krzysiek, Sebastian, a to Dominika, które poznałaś dwa lata temu u mamy.
- Właśnie, apropo mamy. Nie mów jej nic. Ja nie chce wracać do Wałbrzycha. Boję się, że znowu będę musiała widzieć Stefana i Julkę.
- Powiem jej, że na razie mieszkasz u nas, a co potem to zobaczymy.
- Przepraszam, czy ja dobrze słyszę? Ona ma tu zamieszkać? – wtrącił się Krzysiek wymachując nożem.
- Tak kochanie. Mamy przecież wolny pokój gościnny. A po za tym ciebie przez większość czasu nie ma, ja muszę pracować i nie mam czasu wolnego, a dziećmi musi się ktoś zająć.
- Dobra nie kłóćcie się przy dzieciach, bo to źle wpadnie na ich psychikę. Zapamiętają was jako tych wiecznie kłócących się, a to właśnie rodzice powinni dawać wzór do naśladowania dzieciom.
- Nie no, ja tego nie wytrzymam. Ona będzie się nam tu wiecznie teraz mądrzyć. – skwitował mnie krótko Krzysiek.
- Krzysiek! Uspokój się. Faktycznie to nie czas na kłotnie. Zuza tu zamieszka i koniec tematu.
Igła nic nie powiedział, tylko wrócił do kuchni i dalej gotował kolację. Siostra pokazała mi gdzie znajduje się mój pokój i rozpakowałam się. Powiedziałam, że jeżeli to problem to mogę sobie poszukać innego mieszkania, ale Iwona oczywiście się nie zgodziła. Zawsze była miła dla ludzi, szczera, otwarta … I to właśnie dlatego ona była oczkiem w głowie rodziców. Gdy skończyłam rozpakowanie moich pudeł, zeszłam na dół. Podbiegł do mnie Sebastian i zaczął mnie oprowadzać po domu, a mała Dominika chciała, żebym się z nią pobawiła. Mały mnie za pewne nie pamiętał. No bo niby jak, skoro cały czas uciekałam z domu. Wiedziałam, że moja siostra wzięła ślub i nawet na nim byłam, ale jakoś nigdy nie polubiłam tego jej męża. Wszyscy się mnie pytali, jak można go nie lubić. Nie wiem jak. Wiedziałam tylko tyle, że ja go nigdy nie polubię. W końcu to on mi zabrał siostrę. Przeprowadzali się z miejsca na miejsce, bo on „musiał” zmienić klub. A ja po pewnym czasie się zbuntowałam. Na co liczyłam? Nie wiem. Może myślałam, że zwrócą na mnie swoją uwagę?  Siostra myślała nawet, że zmieni mnie tym, że zostanę chrzestną Sebastianka. Oczywiście chrzestnym jego był Arek Gołaś, przyjaciel Krzyśka. Był przystojny, miał śliczny uśmiech, no i oczywiście był zajęty. Właśnie … Był. Zginął w wypadku samochodowym w Austrii. Szkoda, bo podziwiałam go jako człowieka i siatkarza. Był szczery, skromny i nieśmiały. No, ale dość tych wspomnień. Nadszedł czas kolacji. Słyszałam jak Iwona powiedziała Krzyśkowi, że ma się uspokoić i zachowywać normalnie. On i normalność? Nie wierzyłam. Widziałam tylko jak kątem oka bacznie mnie obserwował. Gdy zjadłam, powiedziałam, że pójdę do siebie. Choć tak naprawdę nie poszłam. Dzieci już dawno były w swoich pokojach. Nagle usłyszałam jak Krzysiek mówi coś do Iwony podczas zmywania.
- Ona ma w ogóle jakąś pracę? – spytał się Krzysiek.
- Na razie to nie.
- A jakieś wykształcenie? Przecież nie będzie w tym domu darmozjadem.
- Krzysiek!
- No co?
- Tak, ma. Jest magistrem psychologii sportowej. – i w tej samej chwili Krzysiek pił wodę, a gdy dowiedział się, że jestem psychologiem to cała zawartość wody wylądowała na podłodze.
- Ale? Przecież to wcale nie jest taki opłacalny zawód.
- To było jej marzenie. Od dziecka interesowała się sportem.
- Innych marzeń nie miała? No dobra, ale jakim sportem się interesuje?
- Najbardziej to sportami zimowymi no i …
- I?
- … i siatkówką.
- Co?
Dalej już nie słuchałam, bo nie chciałam. Skoro Krzysiek chciał, żebym znalazła pracę, to znajdę. I zaczęłam szukać czegoś w moim zawodzie. Bingo! Znalazłam! Polska reprezentacja w siatkówce halowej mężczyzn poszukiwała psychologa. Stwierdziłam, że zadzwonię jutro do Polskiego Związku Piłki Siatkowej i spróbuję się dowiedzieć więcej szczegółów. Po męczących poszukiwaniach odpłynęłam w krainę Morfeusza.
______________________________________________
Przepraszam za beznadziejne to coś u góry. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i zostaniecie. CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Buziaki ;*

4 komentarze:

  1. Swietne to <3 skoki narciarskie + siatkowka. Bede tu zagladac caly czas. 'Jesli na boisku czujesz sie jak ptak, to poczuj ja wspaniale jest latac i frun jak najwyzej po marzenia.' A. Gołaś. Moje motto. Lepszej obsady to ja chyba w zadnym opowiadaniu nie widzialam. Piszesz wspaniale. Czekam na kolejny. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś mało empatii w sobie ma Ignaczak. I jakiegoś współczucia dla drugiej osoby, które się jednak tej dziewczynie należy, zwłaszcza dlatego, że jest siostrą jego żony.
    Dziwne podejście, bo jasne jest, że nie musi jej od razu lubić. Ale tolerować powinien, kiedy tymczasem on wszystkie swoje uczucia przelewa w stworzenie wrogości.
    Czyżby jakieś rodzinne tajemnice?
    Pozdrawiam.
    [piec-sekund]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni drą ze sobą koty od kiedy się poznali. Ale spokojnie, wszystko w swoim czasie... ;*

      Usuń