Znów
ktoś pyta mnie jak powodzi się
Znów u mnie dobrze, we mnie źle
Każą kłamać znów
Częstować siebie garścią tych przesłodkich, sztucznych słów
Nie chcę udawać już
~ Marta Bijan – „Poza mną”
Znów u mnie dobrze, we mnie źle
Każą kłamać znów
Częstować siebie garścią tych przesłodkich, sztucznych słów
Nie chcę udawać już
~ Marta Bijan – „Poza mną”
Dwa lata
później …
Postanowiłam wyprowadzić się do Rzeszowa. Wynajęłam pokój w
domu jakichś ludzi. Pewnego dnia będąc na zakupach napotkałam się na moją
siostrę. Co ona tu robiła?! Myślałam, że
mnie nie zauważyła, a jednak się myliłam. Poszłyśmy do kawiarni i
rozmawiałyśmy. Powiedziałam jej o tym, że wynajęłam pokój i jakoś sobie radzę.
Jednak ona zaproponowała mi, że mogę wprowadzić się do niej i jej męża. Nie
byłam tym jakoś zachwycona, ale nie chciałam sprawiać jej przykrości.
Umówiłyśmy się, że pojedziemy teraz tam i zabierzemy moje rzeczy. Spakowałam
się i podziękowałam tym ludziom, że mnie niejako przygarnęli. Bo to wszystko
było tak, że znaleźli mnie w parku, siedzącą na ławce i płaczącą. Spytali się
mnie, czy wszystko w porządku i wtedy wybuchnęłam. Nie wytrzymałam.
Powiedziałam całą historię zupełnie obcym ludziom. Niby wszyscy mówią, że jako
psycholog powinnam panować nad emocjami, ale ja nie potrafię. Nie mogę znaleźć
pracy w kierunku, którym się wykształciłam. Ale wracając do sedna sprawy. Włożyłam
swoje rzeczy do swojego samochodu i ruszyłam z siostrą w kierunku jej domu.
Oczywiście ona prowadziła. Mieszkała w pięknym domku jednorodzinnym z równie
pięknym ogrodem. Wjechałyśmy do garażu i wyjęłyśmy kartony. Gdy tylko
otworzyłyśmy drzwi, napadła na nas dwójka małych dzieci. Chłopiec miał już 10
lat, a dziewczynka 4 lata. Z kuchni wyszedł mąż Iwony.
- Poznaj. To jest Krzysiek, Sebastian, a to
Dominika, które poznałaś dwa lata temu u mamy.
- Właśnie, apropo mamy. Nie mów jej nic. Ja nie chce wracać
do Wałbrzycha. Boję się, że znowu będę musiała widzieć Stefana i Julkę.
- Powiem jej, że na razie mieszkasz u nas, a co potem to
zobaczymy.
- Przepraszam, czy ja dobrze słyszę? Ona ma tu zamieszkać? –
wtrącił się Krzysiek wymachując nożem.
- Tak kochanie. Mamy przecież wolny pokój gościnny. A po za
tym ciebie przez większość czasu nie ma, ja muszę pracować i nie mam czasu
wolnego, a dziećmi musi się ktoś zająć.
- Dobra nie kłóćcie się przy dzieciach, bo to źle wpadnie na
ich psychikę. Zapamiętają was jako tych wiecznie kłócących się, a to właśnie
rodzice powinni dawać wzór do naśladowania dzieciom.
- Nie no, ja tego nie wytrzymam. Ona będzie się nam tu
wiecznie teraz mądrzyć. – skwitował mnie krótko Krzysiek.
- Krzysiek! Uspokój się. Faktycznie to nie czas na kłotnie.
Zuza tu zamieszka i koniec tematu.
Igła nic nie powiedział, tylko wrócił do kuchni i dalej
gotował kolację. Siostra pokazała mi gdzie znajduje się mój pokój i
rozpakowałam się. Powiedziałam, że jeżeli to problem to mogę sobie poszukać
innego mieszkania, ale Iwona oczywiście się nie zgodziła. Zawsze była miła dla
ludzi, szczera, otwarta … I to właśnie dlatego ona była oczkiem w głowie
rodziców. Gdy skończyłam rozpakowanie moich pudeł,
zeszłam na dół. Podbiegł do mnie Sebastian i zaczął mnie oprowadzać po domu, a
mała Dominika chciała, żebym się z nią pobawiła. Mały mnie za pewne nie
pamiętał. No bo niby jak, skoro cały czas uciekałam z domu. Wiedziałam, że moja
siostra wzięła ślub i nawet na nim byłam, ale jakoś nigdy nie polubiłam tego
jej męża. Wszyscy się mnie pytali, jak można go nie lubić. Nie wiem jak.
Wiedziałam tylko tyle, że ja go nigdy nie polubię. W końcu to on mi zabrał
siostrę. Przeprowadzali się z miejsca na miejsce, bo on „musiał” zmienić klub.
A ja po pewnym czasie się zbuntowałam. Na co liczyłam? Nie wiem. Może myślałam,
że zwrócą na mnie swoją uwagę? Siostra
myślała nawet, że zmieni mnie tym, że zostanę chrzestną Sebastianka. Oczywiście
chrzestnym jego był Arek Gołaś, przyjaciel Krzyśka. Był przystojny, miał śliczny
uśmiech, no i oczywiście był zajęty. Właśnie … Był. Zginął w wypadku
samochodowym w Austrii. Szkoda, bo podziwiałam go jako człowieka i siatkarza.
Był szczery, skromny i nieśmiały. No, ale dość tych wspomnień. Nadszedł czas
kolacji. Słyszałam jak Iwona powiedziała Krzyśkowi, że ma się uspokoić i
zachowywać normalnie. On i normalność? Nie wierzyłam. Widziałam tylko jak kątem
oka bacznie mnie obserwował. Gdy zjadłam, powiedziałam, że pójdę do siebie.
Choć tak naprawdę nie poszłam. Dzieci już dawno były w swoich pokojach. Nagle
usłyszałam jak Krzysiek mówi coś do Iwony podczas zmywania.
- Ona ma w ogóle jakąś pracę? – spytał się Krzysiek.
- Na razie to nie.
- A jakieś wykształcenie? Przecież nie będzie w tym domu
darmozjadem.
- Krzysiek!
- No co?
- Tak, ma. Jest magistrem psychologii sportowej. – i w tej
samej chwili Krzysiek pił wodę, a gdy dowiedział się, że jestem psychologiem to
cała zawartość wody wylądowała na podłodze.
- Ale? Przecież to wcale nie jest taki opłacalny zawód.
- To było jej marzenie. Od dziecka interesowała się sportem.
- Innych marzeń nie miała? No dobra, ale jakim sportem się
interesuje?
- Najbardziej to sportami zimowymi no i …
- I?
- … i siatkówką.
- Co?
Dalej już nie słuchałam, bo nie chciałam. Skoro Krzysiek
chciał, żebym znalazła pracę, to znajdę. I zaczęłam szukać czegoś w moim
zawodzie. Bingo! Znalazłam! Polska reprezentacja w siatkówce halowej mężczyzn
poszukiwała psychologa. Stwierdziłam, że zadzwonię jutro do Polskiego Związku
Piłki Siatkowej i spróbuję się dowiedzieć więcej szczegółów. Po męczących
poszukiwaniach odpłynęłam w krainę Morfeusza.
______________________________________________
Przepraszam za beznadziejne to coś u góry. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i zostaniecie. CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Buziaki ;*
Swietne to <3 skoki narciarskie + siatkowka. Bede tu zagladac caly czas. 'Jesli na boisku czujesz sie jak ptak, to poczuj ja wspaniale jest latac i frun jak najwyzej po marzenia.' A. Gołaś. Moje motto. Lepszej obsady to ja chyba w zadnym opowiadaniu nie widzialam. Piszesz wspaniale. Czekam na kolejny. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak miłe słowa ;*
UsuńCoś mało empatii w sobie ma Ignaczak. I jakiegoś współczucia dla drugiej osoby, które się jednak tej dziewczynie należy, zwłaszcza dlatego, że jest siostrą jego żony.
OdpowiedzUsuńDziwne podejście, bo jasne jest, że nie musi jej od razu lubić. Ale tolerować powinien, kiedy tymczasem on wszystkie swoje uczucia przelewa w stworzenie wrogości.
Czyżby jakieś rodzinne tajemnice?
Pozdrawiam.
[piec-sekund]
Oni drą ze sobą koty od kiedy się poznali. Ale spokojnie, wszystko w swoim czasie... ;*
Usuń