piątek, 3 marca 2017

09. Bo nie zawsze jest tak kolorowo ...

Nie wiem, co dobre już
Czasami gubię sens
Jak największy tchórz
W sobie chowam się.

30 maja 2013 r., Spała


            Od paru dni jedyną drogą panów jest przejście do hali i siłowni. Wolny czas mają jedynie podczas posiłków,  snu i przerwy poobiedniej. Nawet nie rozjeżdżamy się do domów na weekendy, ponieważ trenujemy na Ligę Światową. Już niedługo będziemy grać pierwszy mecz z Brazylią. Trochę się stresuję, bo to mój pierwszy taki duży turniej. Dzisiaj rano był trening na siłowni, a teraz jem obiad. Za chwilę będziemy mieć 2 godziny przerwy, podczas której chyba się prześpię, bo ostatnio zarywam noce, pomagając przy uzupełnianiu papierów.


30 minut później ...


            Chłopcy rozeszli się do pokoi na krótką drzemkę. Ja chyba też muszę się chwilę przespać, choć jak widzę ile jest papierów do uzupełnienia … Nienawidzę papierkowej roboty. Zdecydowanie wolę rozmowy. Lubię kontakt z ludźmi, a nie kartki i ekran laptopa.
            Ktoś zaczął pukać do drzwi. Otworzyłam je i wtedy ujrzałam Oskara.
            - Musisz mi pomóc. Nigdzie nie mogę znaleźć statystyk z zeszłego tygodnia.
            - Nie możesz ich wydrukować drugi raz?
            - To nie takie łatwe. Cały folder, w którym to miałem się usunął. Próbowałem go odzyskać, ale nie dałem rady. Resztę znalazłem i wrzuciłem do komputera.
            - Nigdzie tego nie skopiowałeś?
            - Mój pendrive gdzieś zaginął. Szukałem wszędzie, ale to jest takie małe, że tego nie znajdę. Jak kamień w wodę.
            - W tym pierdolniku wszystko może zaginąć. Aż dziw, że żyjesz.
            Wybierając między drzemką a pomocą, niestety wyszło na pomoc. Chyba miałam zbyt dobre serce. Wchodząc do jego pokoju, czułam się jakbym wchodziła na teren jakiegoś wysypiska. Od razu zabraliśmy się do poszukiwań. Przy okazji dowiedziałam się, czemu to jest takie ważne. Okazało się, że Andrea chciał coś sprawdzić. Oskar wiedział o tym od rana, ale dopiero teraz zaczął się martwić. Nie wiem czemu, ale wpadł mi do głowy pomysł, żeby przeszukać jego kosz na śmieci.
            - Co ty robisz? – spytał się zdziwiony.
            - Może przez przypadek podarłeś i wyrzuciłeś? Sprawdzałeś?
            - Nie, w ogóle mi to nie przyszło na myśl …
            - Ty w ogóle myślisz? – spytałam się kpiącym głosem. Dziwnie się czułam przeszukując czyjeś śmieci. – Oskar, pozwól na chwilę. Zobacz. To chyba to. – powiedziałam, pokazując mu skrawek kartki.
            - Tak. A teraz masz jakiś supergenialny pomysł?
            - Jak znajdziemy wszystkie kawałki to możemy posklejać i napisać od nowa. – patrzył na mnie jakbym urwała się z kosmosu. – Ty to chyba naprawdę nie myślisz. Chodź mi pomóc.
            Razem siedzieliśmy i szukaliśmy reszty. Musiał wszystko podrzeć w drobny mak. W sumie to ja też tak robiłam. Tak było zawsze bezpieczniej. Po chwili wszystko znaleźliśmy i mogliśmy posklejać w całość. Oskar włączył laptopa i wszystko powpisywaliśmy. Po wydrukowaniu zaniósł tą kartkę Andrei, a ja wróciłam do siebie, aby się zdrzemnąć.


godz. 20:00


            Niedawno skończył się trening na hali, a potem odbyła się kolacja. Jak co wieczór zostałam poproszona o wypełnienie kolejnych papierów i wykonanie kilku telefonów. Póki co udało się załatwić wszystko. Teraz wypełnię papiery i będę mogła iść spać. Jednak nie nastąpi to tak szybko, ponieważ ktoś postanowił mnie odwiedzić.
            - Jak ci minął dzień? – zapytał się Krzysiek siadając na moim łóżku.
            - Tak samo jak wczoraj, przedwczoraj. U mnie każdy dzień wygląda identycznie.
            - To podobnie jak u mnie. Widzę, że dużo nas łączy. – uśmiechnął się.
            - Jedno mnie zastanawia. Co cię tchnęło by mnie odwiedzić.
            - Ziomek postanowił pójść na spacer, nie informując mnie o tym. Zamknął pokój i po prostu wyszedł. A ja byłem u fizjo.
            - To już rozumiem. Nie masz jak dostać się do pokoju.
            Siedziałam tak z nim i gadaliśmy. Opowiadał, że Iwona do niego dzwoniła i opowiadała co się dzieje. Pewnie, bo do własnej siostry to już nie łaska zadzwonić. Dzieciaki się o mnie pytały. Kochane urwisy. Mimo że nie znałam tak dobrze Dominiczki to ją bardzo pokochałam. Byłam jej ciocią. I z Sebka zrobił się już duży dzieciak. Żałowałam tych straconych 5 lat. Straciłam je przez własną głupotę. Bywa … Jednak najbardziej byłam na siebie zła za to, że nie było mnie przy siostrze w ciężkich chwilach, bo na pewno trudno jest ciężarnej kobiecie samej zajmować się 6-letnim chłopcem. Co prawda miała mamę, ale ona nie zawsze mogła przyjechać. Na kłótni z matką ucierpiała cała rodzina.
            Łukasz wrócił szybciej niż się spodziewaliśmy, ale to z powodu deszczu, który zaczął padać. Biedaczyna, nie trafił z pogodą. Z racji mojego zawodu, przypomniałam się Łukaszowi, że jak ma jakiś problem lub chce się wygadać, to może przyjść. Nie chciał, więc nie naciskałam. Jest dorosłym mężczyzną. I myśli jak mężczyzna w jego wieku, więc nie musiałam się o niego bać.
            Wróciłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Byłam wyczerpana. Dobrze, że Krzysiek wpadł. Pośmiałam się trochę. Dalej nie rozumiem, jak mogłam się z nim kłócić tyle czasu. Jest świetnym człowiekiem. Teraz wiem, czemu fani go tak kochają. Jego osobowość i poczucie humoru sprawiają, że można go słuchać godzinami, a on chętnie by rozmawiał. Często powtarzał, że jakby kazali mu być cicho to zabiłby się własnymi myślami. Filmiki też dużo mu dodawały. Kibice szaleli za „Igłą szyte”. To była jego taka jakby wizytówka.
            Usłyszałam swoją ulubioną piosenkę, lecz dopiero po chwili zorientowałam się, że dzwoni mój telefon. Myślałam, że może to Iwona dzwoni, bo dawno nie rozmawiałyśmy. Myliłam się. To nie była moja siostra. To moja matka. Nie wiedziałam, czy miałam odebrać. Dawno nie rozmawiałyśmy, ale to też przez nią zaczęłam się buntować.
            - Tak? – powiedziałam łamiącym się głosem.
            - To ja córeczko kochana. Co u ciebie słychać? – uczucia się we mnie mieszały. Tęskniłam za tym, ale nie wybaczyłam jej i trochę mnie to bolało. Mogłam odpowiedzieć, że jestem zajęta, ale ja jak zwykle dałam się ponieść emocjom.
            - Co u mnie? Od kiedy się tym interesujesz? Nigdy cię to nie obchodziło! Nigdy się nie pytałaś jak się czuję. Gdybym nie poszła wtedy do ojca. Pamiętasz? Miałam prawie 41 stopni gorączki, byłam odwodniona, ale ty twierdziłaś, że nic mi nie jest, że symuluję. Gdyby mnie wtedy tata nie wziął do szpitala …
            - Też się wtedy o ciebie martwiłam.
            - Po prostu nie wierzę. Martwiłaś się o mnie? Jakoś tego nie zauważyłam. Ciągle mówiłaś o Iwonie. Iwonka to, Iwonka siamto. Była twoim ideałem. I chyba nadal jest, co? A ja jestem nikim. Dzieckiem, którego nigdy nie kochałaś.
            - Kochałam cię i dalej cię kocham. Jesteś moją córeczką.
            - Szkoda, że nie dałaś mi tego odczuć. Wiesz jak to bolało w każde urodziny? Zawsze ona była ważniejsza. Nie pamiętałaś. Nigdy. Rok w rok wbijałaś mi nóż w serce do cholery jasnej!
            Nie wytrzymałam. Rzuciłam swoim telefonem, który rozpadł się na kilka części. Nie mogłam dłużej ciągnąć tej rozmowy. To było dla mnie zbyt wiele. Nie potrafiłam jej wybaczyć tego, że nigdy nie pamiętała. Przecież mnie rodziła. Byłam jej córką. Oczy zalały mi się łzami. Widziałam przed sobą rozmazaną postać. To był Andrzej. Dopiero gdy podszedł bliżej to go rozpoznałam. Objął mnie swoimi silnymi ramionami i trzymał mnie tak, ale ja nie mogłam stać. Nie miałam na to siły. Czułam, że gdyby nie on, upadłabym teraz na podłogę. Usiadł razem ze mną na ziemi. Przez chwilę trzymał mnie jeszcze zamkniętą w swoich ramionach, lecz po chwili puścił. Ocierał łzy płynące po mojej twarzy. Nic nie mówił, o nic nie pytał. Byłam mu za to wdzięczna. Położyłam swoją dłoń na jego policzku i zaczęłam głaskać kciukiem. Po chwili oparłam swoje czoło o jego i, nawet nie wiem kiedy, zaczęłam go całować. On się nie opierał. Całował namiętnie i delikatnie zarazem.
            - Przepraszam. – wydukałam i położyłam swoją głowę na jego ramieniu. – Przepraszam … - mówiłam coraz ciszej.
            Poczułam jak wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego łóżka. Byłam mu za to wdzięczna, ponieważ sama bym do niego nie dała rady dojść. Pamiętam, że przykrył mnie kołdrą, pogłaskał po skroni i coś powiedział, ale nie wiem co …


_______________________________________________________
Hej. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś czeka na ciąg dalszy. Oficjalnie mogę ogłosić REAKTYWACJĘ
Wypatrujcie dalszych losów Andrzeja i Zuzy!

KOMENTARZ = MOTYWACJA
Jeśli czytasz - skomentuj. Będę wiedziała, że ktoś czyta <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz