Więc może szansa na miłość
jest jak pociąg, który trzeba dogonić, nim odjedzie.
A może to tylko iluzja,
By mieć nadzieję, że gdzieś za chmurami
znajdziemy słońce.
jest jak pociąg, który trzeba dogonić, nim odjedzie.
A może to tylko iluzja,
By mieć nadzieję, że gdzieś za chmurami
znajdziemy słońce.
31 maja
2013 r., Spała
Obudziłam
się z wielkim moralnym kacem. Pamiętam, że go całowałam. Chwila zapomnienia.
Szukałam pocieszenia, on się znalazł i wtedy … Źle postąpiłam, ale nie mogłam
inaczej. Nie potrafiłam. Usiadłam na łóżku i zerknęłam na zegarek. Była 9:30.
Niemożliwe, żebym zaspała. Przecież miałam nastawiony budzik w … No tak,
telefon miałam zepsuty. Nie było go na szafce. Zawsze go tam kładłam. Wiem, że
go rozbiłam, ale skoro go nie położyłam tutaj, to powinien leżeć na podłodze. W
pokoju był porządek. Andrzej posprzątał albo moja pamięć szwankuje. W takim
razie co zrobił z moim telefonem i czemu mnie nie obudził? Przecież wiedział.
Kiedy tylko
zrobiłam z sobą porządek, zbiegłam do siłowni. Dzisiaj rano mieli mieć tam
trening. Wbiegłam i od razu podeszłam do Andrei. Przerosiłam go za spóźnienie i
wytłumaczyłam się. On na szczęście nie był zły. Powiedział, że Andrzej mu
wszystko wytłumaczył i, że mam się zgłosić na stołówkę na śniadanie. Byłam
wściekła. Dlaczego mnie usprawiedliwił, skoro potrafiłabym sama. Mógł mnie
obudzić i byłoby po sprawie.
- Możesz
zostawić nas na chwilę? – spytałam się Giovanniego. – Co ty sobie wyobrażasz? –
powstrzymywałam się, żeby nie krzyczeć, kiedy już zostałam sama z Andrzejem.
- O co ci
chodzi?
- O to, że
mnie usprawiedliwiasz. Sama bym potrafiła to zrobić. – przestał ćwiczyć i
spojrzał na mnie.
- Dobra.
Widzę, że zanosi się na dłuższą rozmowę. Po obiedzie przed ośrodkiem będę
czekał. A teraz idź i coś zjedz. – wrócił do poprzedniej czynności i już nic
nie mówił.
Poszłam na
śniadanie. Pani kucharka podała mi to co chłopcy przygotowali. Dalej nic nie
wiedziałam. Gdzie mój telefon, dlaczego w pokoju był porządek. To było wszystko
niejasne. Musiałam pójść na to spotkanie i dowiedzieć się, o co chodziło. I go
przeprosić, za to co się stało. Cały czas miałam to w głowie. Nie potrafiłam
tego wymazać. Ciągle o tym myślałam i żałowałam. Nie zauważyłam kiedy do mnie
dosiadła się pani kucharka, która zmywała stoły.
- Nie wiem
co się dzieje, ale dam ci pewną radę. Nie kryj uczuć. Nie warto. Powiedz mu co
czujesz. Poczujesz się o niebo lepiej. Uwierz mi. – uśmiechnęła się i wróciła
do swoich obowiązków.
Co to miało
znaczyć? Jakie uczucia? Ja już nic nie wiedziałam. Byłam w jakimś dołku, z
którego nie potrafiłam wyjść. Podobało mi się, jak Andrzej mnie całował, ale to
nie było w porządku. To nie miało mieć miejsca, ale jak to mówią, co się stało
to się nie odstanie. A szkoda, bo powinno. Nie zostało mi nic innego jak czekać
na tą rozmowę. Gdy tylko zjadłam posiłek, wróciłam do chłopaków na siłownię.
Próbowałam zająć czas uzupełnianiem. Musiałam na czymś skupić myśli.
godz. 15.00
Jesteśmy już
po obiedzie i to ja czekam na niego. Usiadłam na murku i oglądałam swoje buty,
chociaż raczej myślałam nad tym co mu powiedzieć. Nagle zjawił się on. Stanął
przede mną jakby nigdy nic. Nie wiedziałam, co mówić, więc czekałam, aż on
zacznie.
- Chodźmy stąd.
Tu nie będziemy mogli swobodnie rozmawiać. – ruszył w stronę lasu, a ja
posłusznie szłam za nim. Kiedy zniknęliśmy z pola widzenia, kontynuował. –
Zaraz plotki by były. To teraz możesz swobodnie się na mnie drzeć. Jesteśmy
sami.
- Drzeć?! Po
pierwsze, dlaczego mnie nie obudziłeś. Po drugie, dlaczego u mnie w pokoju jest
porządek. I po trzecie, gdzie jest mój telefon, do jasnej cholery! – wyrzuciłam
wszystko z siebie jednym tchem.
- A więc …
Nie obudziłem, bo chciałem, żebyś się w końcu wyspała. Posprzątałem, ponieważ
tamten bałagan przypominałby ci o awanturze. A co do telefonu … Trzymaj. –
wyciągnął z kieszeni mojego iPhone’a. Był nienaruszony.
- Ale jak
to? – spytałam zdziwiona, niczego już nie rozumiałam.
-
Zadzwoniłem do kolegi, który się tym zajmuje i naprawił to bez problemu. Przywiózł
przed obiadem.
Zabrałam ten
telefon, odwróciłam się i szłam przed siebie aż napotkałam drzewo. Wzięłam
głęboki oddech i oparłam się o pień. Wiedziałam, że muszę mu to powiedzieć.
- Posłuchaj
mnie. Dziękuję ci za wszystko, ale chciałabym cię też przeprosić. Nie powinnam
cię wczoraj … To był impuls, emocje. Przepraszam.
- Nie
przepraszaj. Mi się to podobało. – podszedł do mnie i oparł rękę na drzewie. –
Naprawdę.
- Andrzej, o
czym ty mówisz? Ja cię nie powinnam całować. To się nie powinno wydarzyć.
- Do cholery
jasnej. Czy ty nic nie rozumiesz? Ja się w tobie zakochałem. Masz w sobie coś
takiego, co mnie przyciąga.
- To się nie
uda. Nie ma szans. My nie możemy być razem. Na pewno znajdziesz sobie inną. –
przeszłam pod jego ręką i zamierzałam wrócić do ośrodka, lecz on złapał mnie za
nadgarstek.
- Nie będzie
innej. Z tobą chcę przeżywać cztery pory roku. Z tobą chcę chodzić na spacery.
Z tobą chcę rozwiązywać wszystkie problemy. Z tobą chcę oglądać świat. Z tobą
chcę oddychać. Z tobą chcę dzielić każdy ten pieprzony dzień. Z tobą chcę
cieszyć się każdego dnia. Chcę tego wszystkiego, ale tylko z tobą, rozumiesz?
- To ty nic
nie rozumiesz. Ja potrzebuję tej roboty. A przez to … A przez to mogłabym ją
stracić. A tego nie chce. – wyrwałam swoją rękę i ruszyłam w kierunku ośrodka.
- Kochasz
mnie?
Nie
odpowiedziałam na to pytanie. Szłam dalej, pozostawiając go w lesie. Sama nie
wiedziałam, co do niego czuję. Pociągał mnie, ale czy to była miłość? Nie
znałam go tak dobrze. Poza tym, o czym ja myślę? To niedorzeczne. Łączyły mnie
z nim tylko i wyłącznie stosunki zawodowe. Tak musiało zostać.
Chociaż z
drugiej strony był taki opiekuńczy. Naprawił mi telefon. Pomógł mi po awanturze
…
godz. 21.00
Reszta dnia
minęła normalnie na tyle, na ile to możliwe. Starałam się unikać Andrzeja, by
nie poruszać tego drażliwego tematu. Zgłosiłam się do papierkowej roboty, aby
tylko siedzieć w pokoju. Nigdy nie sądziłam, że nadrobię zaległości. Wysłałam
wszystkie maile do prezesa, sponsorów. Jednym słowem to bardzo pracowite
popołudnie …
Teraz siedzę
i czytam książkę. Co miałam zrobić, zrobiłam. W końcu mam czas dla siebie. Ze
świata fikcji literackiej wyrwał mnie dzwonek telefonu. Na wyświetlaczu pojawił
się napis „Kaśka”.
- Hej, Kasia. Co tam? – odebrałam i zaczęłam rozmowę.
- Hej, Kasia. Co tam? – odebrałam i zaczęłam rozmowę.
- Równie
dobrze mogę zapytać się ciebie o to samo. Dzwoniłam rano i miałaś wyłączony
telefon. Coś się stało? Czy może Andrea każe wyłączać wam telefony? – zaczęła
się śmiać.
- Nie,
miałam w naprawie. To znaczy Andrzej go oddał.
- Andrzej? –
już po sposobie jej mówienia wiedziałam, że się domyśla. – To jak to między
wami jest? Stosunki służbowe czy może już coś więcej? – od zawsze była
ciekawska, więc nie zdziwiło mnie to.
- A jakie
mają być te stosunki? – nie chciałam wszystkiego mówić dopóki sama się nie
dowiem.
- Zuza, ja
dobrze wiem, że kłamiesz. Mów co się dzieje …
Mogłam się
domyślić. Przecież zna mnie na wylot. Jest jak siostra. Zawsze wszystko wie. W
końcu mamy podobne relacje z rodzicami i przez to się poznałyśmy. Najlepsza
przyjaciółka jest jak lekarstwo na każdy smutek. Tylko, że ona mnie najczęściej
jeszcze bardziej denerwuje.
- Dwie
rzeczy mogę powiedzieć ci z ręką na sercu. Pierwsza, że go kocham, a druga, że
nie powinnam. – nie mogłam jej okłamać. Nie wybaczyłabym sobie tego.
- Posłuchaj
mnie. Czasem ty decydujesz o wyborze, a czasem wybór decyduje o tobie. I nic na
to nie poradzisz.
- Muszę
kończyć. Pa.
Nie chciałam
już dalej ciągnąć tego tematu. Doskonale wiem, co by powiedziała. Tyle, że ja
nie jestem pewna swoich uczuć. A po rozmowie z nią mam jeszcze większą
mieszankę uczuć. Zawsze wielbię jej filozofie, ale dzisiaj to znienawidziłam. Przecież
przyjechałam tu po to, by zapomnieć o miłości.
_______________________________________________________
KOMENTARZ = MOTYWACJA
Jeśli czytasz - skomentuj. Będę wiedziała, że ktoś czyta <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz